Ostatnio byłam dwa razy w kinie. Dla większości ludzi to pewnie nic specjalnego, ale ja kina nie lubię. Wolę filmy oglądać w domu. Nie trzeba 20 minut oglądać reklam, można zatrzymać, cofnąć jak się coś przegapiło, popcorn można taniej i zdrowiej uprażyć. Ale mąż lubi. I kino i reklamy. Także byliśmy ostatnio na filmie Hobbit - pustkowie Smauga i na Wilku z Wall street. Trochę o jednym, trochę o drugim a na koniec postaram się wysnuć jakieś wnioski.