Wyrażam zdanie na temat wyrazów.
Urszula Wiśniewska - teksty autorskie

2 listopada 2013

Jak mówić dzieciom o tym, co jest po śmierci.


Na blogu Klocek i Kredka, który regularnie czytam, znalazłam dziś recenzję książki dla dzieci o śmierci. Jeszcze sama tej pozycji nie czytałam, ale jak pisze autorka bloga - jest to książka mądra i neutralna. Nie nawiązuje do żadnej religii. Mówi o sprawie, która dotyczy wszystkich niezależnie od wyznania. I zmusił mnie ten post do refleksji. A czas na taką refleksję akurat mamy doskonały. W końcu dziś zaduszki, czyli wspomnienie wszystkich zmarłych. 


Pamiętam, że moja ciocia, jak miałam niecałe 5 lat i umarł kochany dziadek mówiła, że dziadek się już bardzo zmęczył chorobą i poszedł spać na bardzo długo i że kiedyś, jak już będę bardzo stara i zmęczona starością to tez się położę i tak mocno zasnę, i wtedy spotkam wszystkich, którzy zasnęli przede mną. 
Potem umarła inna ciocia. miałam wtedy 8 lat, i odebrałam telefon jak jej mąż, mój ukochany stryjek zadzwonił i łamiącym głosem poprosił, żebym zawołała mamę. I przekazał, że ciocia odeszła. Wtedy mama opowiadała mi o Niebie, o tym, że tam Pan Bóg zaprasza tam wszystkich, którzy umierają, czyli kończą wędrówkę po Ziemi. I jest tak dobry i miły, że nie ważne czy ktoś chodził do Kościoła czy nie, jeśli tylko będzie chciał, może zamieszkać w Niebie. I że raczej nie da się nie przyjąć tego zaproszenia, bo w niebie jest pięknie i wspaniale. Ale że czasem ludzie są bardzo bardzo źli, nie kochają nikogo ani nie umieją przyjąć niczyjej miłości, nawet Dobrego Pana Boga i wtedy wybierają samotność na wieczność. 

Od tamtej pory byłam na bardzo wielu pogrzebach. Często zbyt wcześnie. Często zupełnie nie wiadomo dlaczego tak. Ale pamiętam tamtą naukę mamy sprzed lat, i zawsze gdy ktoś umiera modlę się, żeby przyjął zaproszenie do Nieba. Żeby się nie krępował nawet jak całe życie nie dowierzał, że ono jest. Ba, sama czasem powątpiewam (na tym chyba polega wiara, że czasem się nie ma pewności i wtedy czasem przychodzą zwątpienia), więc w tych chwilach modlę się też i za siebie, żebym sama nie odrzuciła tej okazji na mieszkanie w Raju.

Jako mama-katolka wierząca w kochającego Boga i w Niebo, zostałam jako dziecko nauczona też o piekle. Ale nie o siarce, ogniu, kotłach i kosmatym diable z ogonem i widełkami. Tylko właśnie o tym, że Piekło to samotność bez miłości, nadziei i przebaczenia.  I tak też ja chciałabym mówić kiedyś moim dzieciom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz