Wyrażam zdanie na temat wyrazów.
Urszula Wiśniewska - teksty autorskie

31 sierpnia 2015

Przedszkolny rozruch - najczęstsze mądrości

Dziecko idzie do przedszkola. Dookoła same promocje na przybory plastyczne, plecaczki, worki, piórniki. Dopiero co od ziemi odrosła, a już idzie na samodzielne parę godzin. Na różnych blogach (tak wielu, że nie będę do wszystkich linkować) czytałam wiele wpisów o początkach przedszkolnych. Dużo też nasłuchałam się od różnych rodziców, pedagogów, ludzi którzy mają w rodzinie jakieś przedszkolaki. Co powtarza się najczęściej?
1. A nie jest za mała? 
To zabawne. Jak trzy latek dostaje od mamy mleko z piersi to jest strasznie dorosły, ale jak już ta sama mama postanawia, że czas do przedszkola - nagle wszyscy widzą w nim malucha co to przecież poza domem sobie sam nie poradzi. Sama takie zdanie w sobie pielęgnowałam do niedawna. Tak naprawdę decyzję o posłaniu córki do przedszkola podejmowaliśmy z mężem strasznie długo. On, zdecydowanie powtarzał, że już czas, że sobie da radę, że przecież lubi dzieci i jest wesoła kiedy może się z nimi bawić. Ja, pewnie jak większość matek obawiałam się bardziej. A to że dieta, a to że grupa mieszana, a to że ona taka drobniutka i ją zakrzyczą, a to że jak ja ją zdołam odpieluchować (tak, przyznaję się, moje dziecko używało pieluch ponad 3 lata). Dni adaptacyjne, poznanie wspaniałych Pań Nauczycielek i mam innych dzieci pomogło mi się przekonać do pomysłu posłania trzylatki do przedszkola. I póki co wierzę, że to odpowiedni w tym przypadku wiek. Nie zarzekam się że drugie dziecko pójdzie do przedszkola w wieku 3 lat - nie wiem jeszcze jaki będzie. Ale Młoda wydaje się być gotowa. Jeśli jednak nie będzie- wróci do domu.

2. Nie ciesz się tak, zostajesz z tym młodszym w domu i znowu nic nie będziesz mogła zrobić, bo z kim on się będzie bawił.
No dobra. Jak to usłyszałam to dotarło do mnie że faktycznie. Trochę tak będzie, że więcej czasu będę musiała poświęcić małemu, bo jego siostry nie będzie w domu. Ale w końcu jemu też się należy. Młoda miała mamę non stop dla siebie póki on się nie urodził. Teraz czas na chociaż parę godzin sam na sam ze mną dla niego. Poza tym pamiętam, że z jednym dzieckiem łatwiej pojechać gdzieś dalej metrem czy autobusem, bo nie stresuję się wsiadaniem i wysiadaniem, czy zdążę starszą posadzić i zablokować koła zanim szarpnie. Łatwiej jedno małe dziecko ogarnąć w kawiarni czy sklepie.

3. E, pochodzi dzień dwa i się zacznie, zobaczysz, będzie ciągle chora.
Dzieci chorują. Czy chodzą do przedszkola, czy chodzą na plac zabaw. Łapią wirusy, katary, kaszle i inne straszności. Ale z drugiej strony - kiedyś trzeba złapać odporność. Jedne dzieci łapią ją przechorowując każde zarażenie. Inne łapią i stają się nosicielami. Mam nadzieję, że Młoda będzie silna i nie będzie łapać wszystkiego co przyleci do przedszkola i nie straci zbyt wielu dni. Mam nadzieję, że wbrew tym czarnym wizjom komentatorów jednak pochodzi trochę na zajęcia.
Takie komentowanie, że mam się nie nastawiać, bo i tak więcej będzie w domu niż w przedszkolu mnie strasznie irytuje. Bo długo walczyłam o to przekonanie, że jednak chcę puścić ją do przedszkola, a każda taka rozmowa zasiewa ziarenko wątpliwości czy to dobrze. No weźcie mi nie odbierajcie radości. Będzie chorować? Ok, może i będzie, ale póki co, dajcie mi się nacieszyć marzeniami, że będzie zdrowa.

Wszyscy wiedzą lepiej, to wiadomo nie od dziś. Grunt to nauczyć się dystansować, do tych mądrości.  Przez trzy lata z kawałkiem trochę się już nauczyłam. Ale czasem wraca ten strach. Że inni wiedzą lepiej. Ale wtedy przypominam sobie mądrość, którą przekazała nam pani w szkole rodzenia: Ekspertem do spraw dziecka są tylko i wyłącznie jego rodzice!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz