Wyrażam zdanie na temat wyrazów.
Urszula Wiśniewska - teksty autorskie

10 grudnia 2016

Kompetencje

Rodzice nie czują się kompetentni w sprawach związanych z dziećmi. Boją się błędów. Potrzebują warsztatów, lekcji, poradników. Nie chcą brać odpowiedzialności za swoje decyzje, zwłaszcza jeśli chodzi o zdrowie dzieci lub ich rozwój. To duży stres dla nich i wolą zrzucić go na kogoś z dyplomem akademii medycznej czy studiów psychologicznych czy pedagogicznych. Taka jest moja obserwacja.


A ja?
Ja się na niewielu rzeczach znam. Wykształcenie w bólach i męczarniach zdobyłam, w kwestii teorii kreowania wizerunku, zwłaszcza w necie czuję się raczej specem. Jeśli chodzi o promocję karmienia piersią jestem samoukiem, mam doświadczenie i wiedzę matki karmiącej. Wiadomości o rozwoju dziecka w czasie ciąży i w pierwszych latach życia, metodą prób i błędów zdobywałam z różnego typu źródeł, reprezentujących rozmaite szkoły i nurty. I wiecie co? Czuję się kompetentna. Czuję że wiem jak wychować moje dzieci. Choć często zastanawiam się jak dam radę dotrwać do końca dnia, a potem jak przeżyć noc z pobudkami. To się wcale nie wyklucza.
Owszem, nie znam odpowiedzi na każde pytanie. Nie mam pojęcia jak będę z biegiem lat argumentować dorastającym dzieciom sens pewnych zasad, które wspólnie z mężem chcielibyśmy im wpoić, czy może raczej proponować, by przyjęły je jako naszą normę, dobrą dla nich i na dłuższą metę korzystną.

Ale wierzę, że to ja mama- a nie lekarz który widzi moje dziecko od wielkiego dzwonu wiem lepiej czy ono się dobrze czuje, dobrze  rozwija. Choć być może nie znam norm, parametrów, nie mam przed oczami prawidłowego wyniku morfologii u dzieci w tym wieku*. To ja mama, a nie przypadkowa kobieta w autobusie wiem lepiej czy moja córka ma prawo się przestraszyć, kiedy, skądinąd bardzo uprzejmie pani pomaga wsiąść do autobusu, ale zaraz potem bez pytania ciągnie ją na siedzenie i mówi jej "nie bój nic, ja mam taką samą wnuczkę jak ty, też tak beczy na obcych".
To my rodzice, nie organizacje pozarządowe, rządy, politycy, ministrowie - wiemy jakie wartości są ważne dla naszych dzieci.
To my rodzice mamy prawo, może jest to wręcz przywilej, wziąć odpowiedzialność za to, co przekażemy naszym synom i córkom.

Być może przyjdzie mi się mierzyć z trudnymi konsekwencjami niektórych decyzji. Być może czegoś będę za parę lat żałować. Być może inaczej postąpię przy kolejnym dziecku niż przy pierwszej dwójce. Ale chyba wolę to, niż mieć poczucie, że to ktoś za mnie wychował dzieci, ktoś za mnie zdecydował co mają jeść, jak się zachowywać czy w co wierzyć.



* Absolutnie nie chcę wyjść na kogoś, kto zupełnie nie liczy się ze zdaniem osób wykształconych w innych kierunkach. Paru absolwentów medycyny wielokrotnie naprawiało mi dzieci i czuwało nad ich powrotem do zdrowia, kiedy jako rodzice byliśmy w tym temacie zupełnie bezradni, za co im serdecznie dziękuję. Bo takie sytuacje też oczywiście mogą  się zdarzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz